Lovelas - walentynkowy
Zakochany pies sąsiada może być udręką. Natomiast zakochany - własny pies, to dopiero jest udręka. Wyje i szczeka w dzień i w nocy. Nie je, nie pije, tylko robi maślane oczy i pilnuje obiektu miłości.
Obiektem miłości jest również własny pies. To "czarna owczarka" - czarna jak noc, czarne oczy, czarny nos i czarno w pysku. Tylko śnieżno białe zęby widać-czasami. Na czas rekonwalescencji zamykana w kojcu. Lovelas wymościł sobie miejsce przy kojcu i pilnuje wybranki serca. Nie odpuszcza nawet na sekundę.
Schudł okropnie i dostał chrypki. Nie śpi (a my wraz z nim). Ranki bywają ciężkie dla całej rodziny. Ale przetrwamy (jakoś może).
Ja natomiast ostatnie dni spędziłam połowicznie w łóżku. Połowicznie, bo rano w pracy a po pracy w łóżku. Czasem mój organizm też odmawia posłuszeństwa. Chociaż umysł i dusza ciągnie do kuchni, ciało kategorycznie odmawia. To nawet miłe jak Ktoś podaje mi herbatę, gorącą zupę, albo robi zapiekanki z ketchupem. Można nawet wspólnie oglądać mecz. To też taka miła odmiana :-)
Udało mi się upiec wieczorową porą szarlotkę wiśniowo migdałową. Zapraszam na Słodkie Cuda po przepis TUTAJ KLIK
4 komentarze:
Życzę pani szybkiego powrotu do zdrowia i pełni sił! Piękne zdjęcie, a i piesek uroczy, taki dostojny, śliczny!
Ciasto wygląda smakowicie, zajrzę po przepis. Pozdrawiam Misia
Bardzo dziękuję. Przepis będzie wieczorem. Zapraszam i pozdrawiam :)
Już się nie mogę doczekać :) Uwielbiam takie połączenia!
szarlotka wygląda cudownie! z wiśniową się jeszcze nie spotkałam
mój Lovelas ma podobnie, kiedy się zakocha :) dobrze, że jego obiekt westchnień jest zwykle daleko
Prześlij komentarz