Nazwa "Cwana kanapka" pochodzi z książki "Ekonomia Gastronomia" Allegra McEvedy i Paul Merrett.
To świetna książka, nie tylko kucharska ale bardzo praktyczna. Autorzy pokazują jak nie wyrzucać jedzenia i w jaki sposób wykorzystać resztki, z których można wyczarować cudowne dania. Można zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy, paradoksalnie kupując drogie składniki najwyższej jakości.
Nigdy się nad tym nie zastanawiamy, ale prawda jest taka że dużą część naszych dochodów przeznaczamy właśnie na jedzenie. Może moglibyśmy mniej wydawać, gdyby nie to, że...nie wiem co zrobić na obiad muszę iść na zakupy albo idziemy na obiad do knajpy. A jak już nie daj boże na tych zakupach jesteśmy głodni to wtedy kupujemy wszystko oczami nie głową.
W "Ekonomii Gastronomii" autorzy przytaczają kilka przykładów , które rzeczy kupujemy bez sensu.
Bułka tarta - tyle w niej bułki co złota w tombaku. Można ją zrobić samemu w domu, wyrzucamy tyle czerstwego pieczywa na śmietnik. Nie ma już pana, który pyta: "czy jest suchy chleb, dla konia ?" .
Mieszanki sałat - szybciej więdną. Główka sałaty dłużej się przechowuje gdy jest w całości. Urywamy tyle liści ile chcemy a resztę trzymamy w lodówce.
Gotowe sosy czy zupy w proszku - jest w nich mnóstwo chemii i niestety, ale kupowanie tych zup jest dla mnie całkiem nie zrozumiałe. Ugotowanie zupy w domu od podstaw zajmuje mniej więcej tyle samo czasu, co zrobienie zupy z proszku, a koszt jest kilka razy mniejszy-zapewniam :).
Kostki rosołowe - to jest dopiero dziwna sprawa. Przyznam że był czas że sama je kupowałam, ale od kilku lat nie używam ich w ogóle. Mają w sobie wzmacniacze smaku (glutaminian sodu-tutaj poczytajcie sobie więcej) które uzależniają i są po prostu rakotwórcze. Można je zastąpić prawdziwymi suszonymi ziołami, które są tak samo dostępne w każdym sklepie. Owszem, są na rynku kostki rosołowe tzw. ekologiczne bez glutaminianu sodu ale znalezienie ich w naszych lokalnych sklepach graniczy z cudem.
Nie wspomnę już o ostatniej aferze z koniną. Nigdy nie kupuję mielonego mięsa. Lepiej zainwestować w maszynkę do mielenia i przynajmniej będziecie pewni co w tej maszynce zmieliliście.
Można też poprosić panią przy stoisku z mięsem, żeby zmieliła nam taki kawałek, jaki sobie sami wybierzemy.
Otwórz lodówkę, wyciągnij z niej wszystko co masz, posmaruj chleb musztardą albo majonezem i włóż między kromki co popadnie :-)
Smacznego !
Smacznego !
Autor: McEvedy Allegra, Marrett Paul
Wydawca: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Okładka: Twarda
Data premiery: 2012-06-13
11 komentarzy:
Masz rację, to bardzo ważny temat. Marnujemy mnóstwo jedzenia i wydajemy na nie coraz to więcej pieniędzy.
Co do chemii to się zgadzam. Ostatnio nie mogę pogodzić się z tym, że na wielu dobrych blogach pojawiły się zupy z proszku ( chyba jakiś konkurs ). A zupy można zawsze ugotować więcej i zawekować. Mięso z zupy przerobić na pasztet czy pierogi.
Od kiedy piekę chleb na zakwasie to pieczywo się u nas nie marnuje. Chleb wytrzymuje długo, a jak czasem jakaś piętka zostanie to albo zakwas na żurek można zrobić, czy tam kaczki nakarmić.
Mięso też sama mielę ( a wcześniej jak nie miałam czym, to Pani w sklepie mi mieliła ).
Interesuje mnie bardzo ten temat, dziękuję za Twój wpis i piękne kanapki. Książkę zapewne zakupię :)
Pozdrawiam,
K.
Świetny pomysł na kanapkę :D
Kasiu, miałam własnie taką nadzieję że pojawią się takie głosy jak twój. Świat zwariował, kręcimy się w okół sztuczności i pieniądza. Coraz więcej wydajemy na absurdalne rzeczy. Niszczymy sobie zdrowie, a potem płacimy lekarzom i kupujemy leki-coraz droższe leki. Wszyscy oszukują tylko po to aby zarobić. A z tymi zupkami, to do mnie też kilka razy uderzali. Tak, chcieli mi zapłacić za reklamę na blogu, chcieli żebym zareklamowała ich gotowe zupy i sosy, ale ja taka głupia jestem że nie chce zarobić ;)
Serdecznie pozdrawiam.
Asia, dlatego tak cenię blogi, które nie łapią się na każdą możliwą reklamę czy promocję. Tak jak Twój :)
Co do leków masz całkowitą rację, są coraz droższe. Można jeść i żyć lepiej i mniej chorować.
Poruszyłaś bardzo ważny temat! :)
Zgadzam się - najlepsza bułka tarta to ta skręcona w domu, najlepsze mięso mielone to to przemielone przez własną maszynkę. Tylko od kostek rosołowych jakoś nie mogę się odzwyczaić:)
U mnie w domu nigdy nie jadło si gotowych zup, bułkę tartą od zawsze robiło się też samemu. No i domowy makaron. Po co kupować coś, co pewnie nie zawiera jaj i ma kurkumę? Mam takie samo zdanie jak Wy, moje Drogie. Ogólnie to świat zwariował. Po co nam te wszystkie sztuczne badziewia? niby tacy jesteśmy ekologioczni, wszytstko naturalne, a jednak nie. To się nazywa lenistwo. Zawsze się zastanawiałam jak można jeść gotowe serniki, makowce, jakiekolwiek ciasta, skoro ich zrobienie nie jest zbyt trudne. No cóż. Może chociaż my, przez to co piszemy na blogach, w jakiś sposób zmotywujemy do trochę innego podejścia.
PS. Odnośnie zup i innych dziwactw z proszku pojawiających sie na blogach - tego nigdy nie zrozumiem. W jednym miejscu piszą, że nie używają takich rzeczy, a potem je reklamują i piszą, że są dobre...
Beatko, co do serników (kiedy kupowałam gotowe) kiedyś ich nie lubiłam, bo były dla mnie za suche. Wprost nie znosiłam serników. Za każdym razem kiedy kupiłam sernik i go spróbowałam byłam zła na samą siebie że go kupiłam. Ale od kiedy zaczęłam robić je sama-serniki to moje ulubione ciasta :) Tak samo jest z zupami, kiedy człowiek nie potrafi lub nie ma czasu na gotowanie, kupuje gotowe zupy. Ja też tak czasem robiłam. Chociaż muszę powiedzieć że na studiach gotowałyśmy sobie z dziewczynami na stancji gar zupy, to było naprawdę bardzo miłe. Co do reklam...cóż powiem to po raz kolejny, nie mam nic przeciwko reklamom na blogach, nie przeszkadza mi to zupełnie, jednakże u mnie ich nie znajdziecie. Taką przyjęłam zasadę, że będę pisać bloga wolnego od wszelkich reklam. Jeśli coś polecam, to z czystym subiektywnym sumieniem, bez kasy i zobowiązań.
Są osoby, które żyją z pisania blogów i napiszą tam wszystko co ktoś im podpowie za odpowiednie wynagrodzenie, a są osoby, które piszą bloga bo to ich odskocznia od codzienności, pasja robienia czegoś tylko dla siebie i tych, którzy mają tego samego bzika ;)
Tylko jak wytłumaczyć,żeby nie kupowali gotowców?
Niedawno była taka dyskusja na Mikserze i padały argumenty,że to jest taniej.
Wcale nie!To tylko pozory.
Własny zakwas na żurek kosztuje o wiele mniej i wystarcza na dłużej.
A co do bułki tartej to zależy gdzie kupujemy.
Ja kupuję w tradycyjnej piekarni i jest ona domowa.
Ale świat idzie nieuchronnie w stronę gotowców.
Gotowe mieszanki sałat,przypraw,gotowe dania.
Tak jest szybciej,ale nie smaczniej i zdrowo.
Widziałam dzisiaj tłumy z koszami zmierzające w kierunku marketu.
Ja wolę targ.
Pięknego weekendu!
jestem na Twoim blogu pierwszy raz i przyznam, ze dawno nie widziałam tak mądrej dyskusji w komentarzach. zgadzam się z Wami:)
Mieszkam na wsi i nie jest to maleńka wioska, nie jest też duża. Typowa polska wieś z dwoma sklepami, remizą i wszystkimi urokami...Znam jedno gospodarstwo, w którym są kury. Kupuję czasem od nich jajka. Nie ma ani jednej krowy. Jest jedno gospodarstwo gdzie gospodarze hodują świnki. Ale nie kupuję od nich mięsa, ani kiełbasy, bo nie chcę wiedzieć czym karmią te zwierzęta i co jest w tej kiełbasie...możecie się domyśleć. Ludzie na wsi kupują w sklepie marchewkę, ziemniaki, sałatę, mleko, jajka z fermy, bo twierdzą że nic im się nie "opłaco". Jeżeli im się nie "opłaco" dla siebie samych to o co chodzi w tej Polsce ?
Prześlij komentarz