Kiedy byłam mała, myślałam że dorośli są nieomylni i zawsze mówią prawdę. Kiedy byłam mała, myślałam że mój tata jest niepokonany (nadal tak myślę). Kiedy byłam mała uwielbiałam jak mama wraca z pracy, przytula się do mnie i czuję zapach jej perfum. Kiedy byłam mała, często leżałam w szpitalu. Czekałam aż przyjdą do mnie rodzice i przyniosą mi pomarańcze i szynkę w puszce. Kiedy byłam mała, często leżałam w szpitalu i bałam się mycia głowy, gdzie wrzucali wszystkie dzieci do jednego ogromnego basenu, a ja płakałam bo myślałam że się tam utopię. Do tej pory nie umiem pływać. Kiedy byłam mała, często byłam sama i samotna. Kiedy byłam mała, miałam wielkiego, czarnego psa, który śni mi się do dzisiaj i ja w tym śnie rozmawiam z nim o moich codziennych problemach. Kiedy byłam mała, raz byłam z rodzicami pod namiotem w ciepłym, pomarańczowym kraju z błękitno lazurowym morzem. Kiedy byłam mała, lubiłam śpiewać piosenki i wyobrażałam sobie że mam włosy do pasa. Kiedy byłam mała kazano mi czytać trylogię, której do dziś nie znoszę. Chciałam czytać "Muminki" i Astrid Lindgren. Kiedy byłam mała, myślałam że jak już urosnę, to będę podróżować i fotografować. Kiedy byłam mała chciałam mieć starszego brata. Kiedy byłam mała, myślałam że czas stoi w miejscu i dzieciństwo nigdy się nie kończy. Kiedy byłam mała często słuchałam listy przebojów w trójce i zapisywałam w zeszycie wszystkie miejsca. Kiedy byłam mała, wygrałam raz konkurs piosenki na balu z okazji dnia dziecka. Śpiewałam wtedy piosenkę Maryli Rodowicz "Wsiąść do pociągu..." Strasznie to przeżyłam, nie ze względu na to że patrzy na mnie cała sala dzieciarni i dorosłych, lecz to, że trzymam w ręku prawdziwy, najprawdziwszy mikrofon :-)
Kiedy byłam mała, przed pierwszą komunią moja mama nie założyła mi wałków na głowę- za co jej z całego serca dziękuję. Nie ma chyba bardziej komicznego widoku, niż stado małych dziewczynek stojących w kolejce do spowiedzi z wałkami na głowie. Kiedy byłam mała wiosną mogłam już jeździć na rowerze, Latem jadłam gotowany bób na trawie przed blokiem. Jesienią zbierałam kasztany i żołędzie a potem robiłam z nich domki z salonem i kuchnią. Zimą jeździłam na sankach i musiałam nosić okropny wełniany kombinezon "...bo jest ciepły...".
Każdego roku w grudniu, dmucham świeczki na torcie i każdego roku jestem małą dziewczynką, która bezkarnie ubiera się tak jak chce, maluje usta i paznokcie na czerwono, rzęsy na czarno i do dziś marzy i wierzy że marzenia się spełniają.
7 komentarzy:
Najlepszości!
Post zachwycający, ja mam w głowie podobne obrazy, wałków również nie miałam, zostałam za to potraktowana lokówką!! Niech to dziecko pozostanie w Tobie jak najdłużej! Cudownego Sylwka, póki co!!
Aga, dziękuję Ci :)
Wszystkiego najlepszego Asiu ... nigdy nie przestawaj marzyć i wierzyć , że marzenia się spełnią ...
Ankawell :-D
Asiu, moc urodzinowych serdeczności! Pięknie to napisałaś :)
Dziękuję Super Mamo:-)
Pięknie napisane! Wszystkiego najlepszego!
Prześlij komentarz