Ponownie udało nam się zgrać w odległości Kraków-Częstochowa. Połączenie internetowe, Facebook, umówiony dzień, godzina w dwóch różnych kuchniach i wszystko jest już proste. Ona tam ja tu. Każda w swojej kuchni, każda ze swoimi miskami, łyżkami, piekarnikiem i ingrediencjami. Gdy jedna nie jest czegoś pewna, ta druga wie i na odwrót. Smakujemy na odległość, każda u siebie. Uzgadniamy co dodać a co nie dodawać.
Internet jest wspaniałym wynalazkiem. Nigdy nie przypuszczałam, że można razem piec ciasto przez internet.
Ten sernik, który zrobiłyśmy tym razem, jest przepisem Gordona Ramsaya. Poprzednie dwa wypieki (bo ten jest trzecim) modyfikowałyśmy po swojemu, natomiast ten jest tak doskonały, że nic nie zmieniałyśmy. Jest dokładnie taki jak w książce. Bardzo delikatny, aksamitny, deserowy, kremowy. Gorzka czekolada przyjemnie chrupie i równoważy smak słodkiego sera. Tworzy się z niej swego rodzaju chrupiąca, koronkowa skorupka. Sukces tego sernika osiągniemy wtedy, gdy będziemy w stosunku do niego bardzo cierpliwi. Piecze się w 140 st. C tylko 30 minut. Natomiast następna faza jest bardzo ważna, ponieważ nie wolno go wyciągać z piekarnika aż całkowicie zastygnie. Potem dobrze jest jeszcze schłodzić go w lodówce.
Teraz kolej na Beatkę. Ciekawa jestem co to będzie :)
Teraz kolej na Beatkę. Ciekawa jestem co to będzie :)
Sernik Beatrice w "Kuchni w zieleni" znajdziecie TUTAJ a mój na "Słodkich Cudach" TUTAJ Zapraszamy :-)
4 komentarze:
ale pięknie wygląda ten sernik.
Genialnie Ci wyszedł, Asiu! Niestety ja nie mam takiego talentu jak Ty do wzorków :) Ja dziś już myślę, że coś wybiorę dla nas dobrego na następny raz :) Pytanie tylko kiedy? a może dziś - tak na spontana? :)
Nie powstrzymam się przed zrobieniem tego cuda :-)
Ale serniczek! W ustach się rozpływał... to widać na zdjęciu!
Prześlij komentarz