13 lipca 2012

Szlakiem Małopolski


Chciałam żeby było kulinarnie, ale się nie da :)
Przejechaliśmy góry różnymi ścieżkami, bocznymi i głównymi, góry urocze (ja zresztą mam bardzo subiektywny stosunek do Polskich gór. Jedzenie:  jakoś nie zachwyciło mnie nic do jedzenia. No może oscypki na gorąco w Szymkówce i kawa... ale akurat ja kawę zawsze i wszędzie :)
Chciałam poznać nowe smaki, jak każdy kto prowadzi bloga kulinarnego i nie tylko, ale jakoś nie mam szczęścia chyba, niby wszystko swojskie, niby góralskie i takie "nasze" ale jakoś nic mnie nie wprawiło w zachwyt, albo miły dreszcz chociaż. No może pierogi gdzieś pod Zakopanym.
Śniadania co prawda świetne (w Kluszkowcach) i to by było na tyle. Nie będę wam opowiadać o rosole jaki jadłam w Zakopanym, bo to była woda ugotowana bez mięsa. Szkoda.
Ale za to na deszczu się nie zawiodłam. Jak zwykle padał. Zawsze, kiedy jestem w stolicy Polskich Tatr, pada deszcz. Cóż, Zakopane jakie jest każdy wie, na atrakcje "nie"góralskie można tam liczyć, nawet misia nie spotkałam, nie widziałam ani jednego górala, za to ceny...Londyńskie :) 
Przed nami jeszcze kilka ciekawych miejsc, zobaczymy co dalej , będę wytwale szukać czegoś pysznego.


























Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...